aaa4 |
Wysłany: Śro 17:24, 08 Sie 2018 Temat postu: |
|
-No wlasnie.
-I gdzie jeszcze wystepuje liczba dwadziescia dwa?
-Dwudziestego drugiego lipca obchodzimy dzien Marii Magdaleny, wlasnie tej swietej, ktorej oddano pod opieke kosciol w Rennes-le-Chateau. Jej figura znajduje sie pomiedzy trzynasta i czternasta stacja drogi krzyzowej, a wizerunki na dwoch z trzech witrazy za oltarzem. Kolejnym interesujacym elementem ukladanki jest Jacques de Molay, ostatni wielki mistrz zakonu templariuszy. Mowi sie, glosno i od dawna, o powiazaniach templariuszy z Bezu z miejscowoscia po drugiej stronie doliny. Molay byl dwudziestym drugim wielkim mistrzem Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i swiatyni Salomona. Warto przypomniec te nazwe w pelnym brzmieniu. Francuska transkrypcja slow Chrystusa umierajacego na krzyzu, Elie, Elie, lamah sabactani, Boze moj, Boze, czemus mie opuscil, ma dwadziescia dwie litery. I stanowi otwarcie psalmu dwudziestego drugiego.
Interesujace to bylo, owszem, ale jednak cokolwiek abstrakcyjne. A przede wszystkim po co wlasciwie Julian Lawrence w ogole o tym opowiadal? Chcial zobaczyc jej reakcje? Odkryc, ile naprawde wie o tarocie?
I co najwazniejsze: dlaczego?
-No i, w koncu, proboszcz parafii w Rennes-le-Chateau zmarl dwudziestego drugiego stycznia. W tysiac dziewiecset siedemnastym roku. Podobno jego cialo usadzono na tronie, w belwederze w jego posiadlosci, i mieszkancy wioski przyszli go pozegnac; kazdy z nich odrywal jeden chwost z rabka ksiezej sukienki. Mozna sobie wyobrazic, ze wygladal mniej wiecej jak krol denarow z talii Waite'a. - Rozlozyl rece. - A jesli sie doda dwa do dwoch, plus rok jego smierci, uzyskamy...
Cierpliwosc Meredith sie wyczerpala.
-Umiem liczyc - mruknela pod nosem i odwrocila sie do Hala. - Na ktora zamowiles stolik?
-Na dziewietnasta pietnascie. Za dziesiec minut.
-Oczywiscie, gdybym chcial odegrac role adwokata diabla podjal Ju lian, ignorujac przerwe w wywodzie - powiedzialbym, ze mozna podoh nych wolt dokonac z dowolnie wybrana liczba.Wzial w reke butelke i nachylil sie, by dolac Meredith wina. Zakryl kieliszek dlonia. Hal tylko pokrecil glowa. Julian wzruszyl ramionam' i reszte z butelki wlal do swojego kieliszka.
-Przeciez zadne z nas juz dzis nie bedzie prowadzic - rzucil mimocho
dem. |
|